Nie było mnie tu przez wakacyjne dwa miesiące i nie będę ukrywać - tęskniłam za handmejdowymi pracami i blogiem. Ale cóż... poświęciłam za to więcej czasu na zabawę z synkiem i moim panem, jak tylko pogoda dopisywała - częściej byliśmy poza domem.
W między czasie miałam dwa tygodnie pełne pracy - robiłam SAMA remont przedpokoju u mojej mamy. Było ciężko - nie ukrywam. Mama starała się pomagać, jak tylko mój synek pozwolił babci :), ale gdzie potrzebna była męska ręka, tam musiałam sobie radzić sama. Najbardziej jestem zadowolona z faktu, że moja mama się cieszy na widok nowego przedpokoju. Mnie samą rozpiera duma i zaskoczenie, że podołałam niektórym pracom - gdzie trzeba było pomyśleć jak facet i zrobić jak facet. Odkryłam, że nie mam dwóch lewych rąk do prac remontowych :)
Mam jeszcze do wykończenia trzy rzeczy - detaliki. Ale jak już je zrobię, wstawię parę zdjęć z przeprowadzonych prac. Niestety zapomniałam zrobić zdjęcia przed remontem, ale postaram się poszukać na dysku zdjęcia,gdzie będzie widać przedpokój przed zmianami.
To były dwa baaardzo długie i ciężkie dla mnie tygodnie, ale później nastał czas lenistwa od jakichkolwiek prac.
Rozpoczęliśmy też starania o kredyt na dom. Mamy upatrzony, ja już widzę nawet gdzie co będzie stało, widzę całą moją wymarzoną aranżację i nie mogę się doczekać kiedy bank przyzna kredyt.
Jak się uda kupić nasz wymarzony dom - będę bardzo zapracowana : dom - synek - dom - aranżacja - dom - blog :) Wtedy dopiero będzie się działo.
Wakacji prawdziwych nie mieliśmy, ponieważ zaplanowany wyjazd w Bieszczady zamieniliśmy na szukanie domu. Ale wcale nie żałujemy. Mamy swoje priorytety - dom na pierwszym miejscu, a Bieszczady nie zając - jeszcze pojedziemy. Może za rok...
Z wakacyjnych wyjazdów mieliśmy wyjazd pod namiot. Niedaleko Brodnicy, w gronie rodzinnym, bez dzieci, z atrakcjami takimi jak park linowy, czy kajaki na jeziorze. Czas trwania naszego wyjazdu - 3 dni. Te trzy dni były dla nas tak wspaniałe, że mieliśmy wrażenie iż jesteśmy tam tydzień. Spędziliśmy je bardzo aktywnie i wcale nie wróciliśmy zmęczeni. Wręcz przeciwnie - za rok powtórzymy taki wyjazd pod namiot w tym samym gronie. A trochę nas było :)
No cóż. Wakacji koniec, dzieciaki idą do szkoły, mój pan do pracy, ja w małym mieszkanku z synkiem i znowu rzeczywistość.
Mam nadzieję, że nasza rzeczywistość za kilka tygodni się odmieni w większy metraż i nowe inspiracje.
Wszystkim dzieciom życzę zatem powodzenia w szkole :)
Pozdrawiam
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuje za odwiedziny i ślad po sobie pozostawiony. Pozdrawiam :)